"Los Náufragos. Rozbitkowie" to fikcyjna opowieść o pięciu kumplach z klubu Real Madryt, którzy po imprezie z okazji zdobycia Pucharu Ligi Mistrzów dziesiąty raz z rzędu, w wyniku wypicia dużych ilości alkoholu wsiadają na motorówkę, którą dopływają do nieznanych sobie lądów. Na bezludnej wyspie czeka ich prawdziwy obóz przetrwania. Czy Casillas, Ramos, Alonso, Pepe i Ronaldo wyjdą z tego bez szwanku? (Czy w ogóle wyjdą? ^^)

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział drugi



"And you're singing the songs
Thinking  this is the life
And you wake up in the morning
And your head feels twice the size
Where you gonna go, where you gonna go
Where you gonna sleep tonight?"
(— Amy MacDonald, This is the life)




     Sergio Ramos obudził się, ale nie otwierał oczu. Jego mózg spazmatycznie wołał o kilka godzin więcej snu, jednak sam zainteresowany podświadomie czuł, że stało się coś niedobrego. Nie wszystko było w porządku i ta świadomość nie pozwalała mu ponownie zasnąć. Czy raczej świadomość tego, że za nic w świecie nie mógł sobie przypomnieć, co było nie tak. W związku z tym otworzył oczy, czego natychmiast pożałował. Twarz Cristiano Ronaldo wisząca pięć centymetrów od waszej, to zdecydowanie nie jest to, co chcielibyście zobaczyć zaraz po przebudzeniu, toteż nikogo nie powinno dziwić, że Ramos wrzasnął tak, że ziemia zadrżała, a z Alp zeszła lawina.

  Nie drzyj się, idioto! To tylko ja!

  No właśnie  skomentował Ramos, podnosząc się do pozycji siedzącej i odsuwając jak najdalej od kolegi. Dopiero teraz zaczynało do niego docierać, gdzie się znajdują.  Po cholerę nade mną wisisz?!

     Ronaldo rozejrzał się z niepokojem w oczach. Pepe chrapał w najlepsze i chyba tylko koncert orkiestry dętej byłby w stanie wyrwać go ze snu, Iker natomiast przewrócił się na drugi bok, mamrocząc coś nieświadomie. Ostatnio Cristiano podpadł obu, więc teraz wolał nie ryzykować i żadnemu z tej dwójki nie zakłócać drzemki. A Ramos i tak wyglądał, jakby już nie spał.

  Sergio, Xabi zniknął  oznajmił Ronaldo, głośno połykając ślinę.

  Jak to: "zniknął"?  zapytał obojętnym tonem Ramos, z powrotem kładąc się na ciepłym piasku.

  Nooo, poszedł gdzieś i nie ma go!

  I co? Nie jestem jego niańką.

  A jak wpadł do wody i tonie? Albo wszedł do tego buszu i pogryzły go węże?! Serrrgio, nie zasypiaj mi tu!! Musimy go poszukać!!  Ronaldo potrząsnął ramieniem kolegi z desperacją w oczach. Ramos podniósł się tak szybko, że gdyby nie wrodzony refleks Wyżelowanego, jak nic stuknęliby się głowami i nie byłoby to nic przyjemnego  zwłaszcza, że obaj nadal odczuwali nieprzyjemne skutki pamiętnej  czy może niepamiętnej?  imprezy.

  DOBRA. Może i masz rację, trzeba go poszukać  Ramos przetarł oczy, wstał, otrzepał się z piasku i ruszył w stronę, która prowadziła do gęstych zarośli.  No, co tak siedzisz?

  Ja nie idę. Zaczekam tu i...

  No chyba sobie, kuźwa, jaja robisz!  warknął Sergio.

  A jak chłopaki się obudzą, to co? Ktoś musi ich poinformować, gdzie jesteście, bo będą się martwić...

     Sergio przewrócił z irytacją oczami. Obaj doskonale wiedzieli, że Pepe wstawał tak wcześnie jedynie w sytuacjach ekstremalnych, a pobyt na bezludnej wyspie bynajmniej się do takowych nie zaliczał. Iker miał ostatnio zbyt dużo na głowie, więc można zaryzykować stwierdzenie, że dłużej sobie pośpi. A ten cykor Ronaldo zwyczajnie boi się wejść wgłąb wyspy!

  Dobrze. Bardzo proszę. Zostań i zaczekaj, aż Pepe się obudzi, będzie baaardzo zadowolony, że znowu się trzęsiesz.

  Ale...

  To chociaż idź i popilnuj motorówki, żeby jej prąd nie porwał.

  ...

  Albo przeszukaj wodę, wspominałeś coś o tym, że Xabi mógł do niej wpaść.

     Ramos ruszył w kierunku krzaków dzikich roślin. Po chwili usłyszał kroki Ronaldo.

  Dobra, czekaj!  zawołał, dołączając do niego.

     Sergio szybko przekonał się, że ciągnięcie za sobą Crisa nie należało do jego najlepszych pomysłów. Napastnik Realu Madryt jęczał i syczał, co chwilę podskakując ze strachu i wbijając palce w jego ramię.

  Xabi, Xaaabiii!

  Ciszej! Chcesz zwabić dzikie tarantule i akromantule, i...

  Cristiano, nie jesteśmy w Zakazanym Lesie, to nie Hogwart, uspokój się.

  Taaa, "uspokój", łatwo ci mówić. Zobaczymy czy będziesz taki mądry, kiedy ci kleszcz do głowy wpadnie.

     Paplał tak jeszcze długo, a Sergio w tym czasie unosił swojego ducha tam, gdzie jego słowa nie docierały. Przedzierali się przez zarośla, potykali na konarach drzew, a im dalej szli, tym bardziej Alonso tam nie było. Ramos był pewien, że gdyby tylko Ronaldo znał drogę na plażę, nie włóczyłby się za nim i nie trząsł jak galareta ze strachem w oczach. Szczerze mówiąc, sam zaczynał być coraz bardziej zaniepokojony. Że Alonso był rannym ptaszkiem, wiedział od dawna, ale żeby znikał bez zapowiedzi? Coś tu śmierdziało i nie był to Ronaldo, którego tona kosmetyków pomieszała się z potem.

  Sergio? Wracamy?  zasugerował Cristiano, stukając zębami.

  Nie znaleźliśmy jeszcze Xabiego, Wasza Błyskotliwość  mruknął Ramos.

  A może on się jednak topi?  zapytał z nadzieją w głosie Ronaldo.

     Ramos odwrócił się z zamiarem znokautowania go za tak niedorzeczne przypuszczenia, kiedy zza zarośli wyskoczył...

  Xabi?!

  Tak mam na imię  odparł Alonso, szczerząc zęby.  Kto się topi?  zwrócił się do Ronaldo z zaciekawieniem.

  Niestety nie ty  burknął Cris.

  Co go ugryzło?  tym razem skierował swoje pytanie do Ramosa, na co ten wzruszył ramionami i odparł:

  Nic, dzień jak codzień.

  Ugryzło?! UGRYZŁO?!  zestresował się piłkarz.

  Cicho, Cris. Xabi, gdzieś ty był?! Powinienem cię grzmotnąć w ten pusty łeb! Oszalałeś? Nie znikaj tak więcej!

  Stary, przepraszam! Nie miałem pojęcia, że tak szybko się obudzicie, więc poszedłem szukać cywilizacji. Byłem tam...  machnął ręką w prawo  ...byłem tam...  tym razem w lewo  ...i nawet tam  wskazał kierunek, z którego przybył  ale nie znalazłem. Za to mam trochę żarcia.

     Dopiero teraz Sergio dostrzegł dziwne owoce w rękach kumpla. Spojrzał na niego z powątpiewaniem. No cóż, na obecny moment będzie musiało im to wystarczyć. Ruszyli w drogę powrotną urozmaicaną przez Cristiano, nieustannie jęczącego i rozglądającego się dookoła. Szedł w środku, więc jego wyczyny mógł obserwować podążający tuż za nim Xabier.

  Co ty chcesz tu zobaczyć? Muchę tse-tse?  zapytał w końcu Alonso.  Tyle przeszedłem i jeszcze ani jednego zwierzęcia nie spotkałem!

  Przestań się mazać i pomóż Xabiemu nieść kokosa  powiedział Ramos, odwracając się przez ramię.

  Wcale się nie mażę!  zaprzeczył natychmiast Cris, na co chłopaki zgodnie wznieśli oczy ku górze.  A ty to co?

  Ja jestem GPS'em, muszę mieć wolne ręce.

  No jasne, bo bez ciebie byśmy nie trafili  zironizował.

  Xabi, zatkaj mu ryj arbuzem, bardzo cię proszę  Ramosowi zaczynały puszczać nerwy, a to nie wróżyło niczego dobrego.

  Cris, zatkaj się na moment  poprosił uprzejmie Alonso.

  Przestańcie mnie w końcu uciszać! Co wy chcecie?!

  Nie umiesz być cicho przez minutę?

 — A umiem! Proszę bardzo!  warknął Ronaldo i naprawdę zamilkł.

     Dało się słyszeć jedynie jego płytki oddech oraz głośne przełykanie śliny. Sergio chłonął błogą ciszę i powoli tonował emocje. Sztuka ta wychodziła mu doskonale do czasu, aż coś długiego i zielonego nie zsunęło się nagle z drzewa, wyrastając tuż przed nosem Ronaldo.

  Aaaaaarghłełełyyyaaa, W-WĄĄŻŻŻŻŻ...!!!  wrzasnął nagle napastnik Królewskich i popędził w kierunku plaży z prędkością światła.

     Jego krzyk wytrącił owoce z rąk Alonso, a także przepłoszył kolorową papugę, która z głośnym "kraaa!" odleciała z gałęzi, uprzednio zostawiając niespodziankę na ramieniu Ramosa. I nie, nie było to zniesione w stresie jajo. W tym momencie w piłkarzu coś pękło. Pobiegł na plażę, niemal doganiając kolegę, krzycząc przy tym:

  NIEEEEEEEEE!!!

  A temu co się stało?  Zaspany Pepe dźwignął się z pozycji leżącej i oparł na przedramionach.

     Spojrzał pytająco na Ikera, który również obudził się kilka chwil wcześniej. Kapitan wzruszył jedynie ramionami i przetarł oczy. Obrazek, który właśnie zaobserwowali był przedni: najpierw z buszu wyleciał jak oparzony Cris, z mnóstwem liści i innych śmieci, które przykleiły mu się do wyżelowanych włosów. Zaraz po nich, z nie mniejszą prędkością wyskoczył Ramos. Wyglądał jak wariat, który przedwcześnie opuścił szpital psychiatryczny. Albo jak wariat, który dopiero się tam wybierał. Wskoczył na motorówkę, wygrzebał silnik i zaczął przy nim majstrować, mrucząc pod nosem:

  Zwariuję... ja tu oszaleję... już dłużej nie wytrzymam...

     Jako ostatni wyłonił się Alonso. W rękach dzierżył owoce ułożone w piramidkę.

  Dzień dobry, śpiochy!  zawołał do Pepe i Casillasa, brzmiąc przy tym zaskakująco wesoło.  Oo, nie wiedziałem, że z Sergio taki mechanik! Zapraszam na śniadanie!

______________________________
Po hektolitrach kawy z mlekiem i herbaty bez cukru, po wielu przelanych łzach w związku pożegnaniem się z Mundialem 2014 La Furia Roja oraz po obejrzeniu meczu o pietruszkę Hiszpania-Australia, a także po zdartym gardle podczas kibicowania polskiej reprezentacji w siatkówce, w moim własnym zaciszu domowym (czy raczej, żeby bardziej wpasować się w sytuację - w "zagłośniu"), powstał rozdział numer dwa. Mam nadzieję, że śledzicie nadal losy Rozbitków? ;)
Na Go, Spain! już niestety za późno, więc teraz trzymam kciuki za Niemców i niech spróbują nie wygrać. ;)
Bardzo proszę o konstruktywne i szczere opinie. Z całego serducha DZIĘKUJĘ za komentarze pod jedynką! :)

Hugs & Kisses!
Angelika

11 komentarzy:

  1. Czytając ten rozdział nadal nie mogę przestać się śmiać. :D Biedny Ronaldo, ileż on musi wycierpieć na tej bezludnej wyspie, hahaha :D Koledzy to mają z nim przekichane naprawdę :P Tylko narzeka i narzeka - ale co się dziwić? Znaleźli się nie wiadomo gdzie i jak dotąd nie wymyślili jak się stąd wydostać. To tyle z treści.
    Co do tego jak piszesz - uwielbiam Twój styl. Rozdziały czyta się niemal jednym tchem. Opisy nie przynudzają, dialogi bawią w najlepsze - czego chcieć więcej? Zdecydowanie kolejnych rozdziałów! :)

    Ooo, widzę, że mam przed sobą kibica siatkówki :D Jaak miło. Także z żalem patrzę jak Hiszpania odpada z Mundialu, bo kibicuję im od dawna. Na szczęście wczoraj nie pozwolili wygrać Australii. Chociaż tyle.. I tak jak Ty trzymam teraz kciuki za reprezentację Niemiec! Nieprawdopodobne. Z sympatią przyglądam się także Argentynie i Urugwajowi, ale liczę że mój obecny faworyt mundialu (Niemcy) mnie nie zawiedzie.
    Pozdrawiam,
    Allie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za komentarz! :)
      Oo, więc Ty również kibicem siatki jesteś! Miło spotykać pokrewne dusze. :)
      Ja akurat dzisiaj stawiałam na Włochy, ale Urugwaj dosłownie WGRYZŁ się do 1/8. ^^
      W takim razie Niemcy nie mogą nas zawieść. Jest nas dwie, a w kupie siła! :D

      Usuń
  2. I ja się dołączam, kibicując Niemcom :) Nie lubię Ronaldo więc idealnie pasuje mi jego charakter w tej opowieści:D Jak widać, żelu na włosach zostanie mu do końca historii :P
    Pozdrawiam
    Jula
    operacja-kojot.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nikomu nie kibicuję i nawet nie jestem na bieżąco, ale dzięki Twojemu blogowi wiem, że Niemcy mają szansę na wygraną :D Ha, też się przy okazji czegoś ze świata dowiem, bo z czytaniem wiadomości to u mnie krucho :D Szczególnie sportowych!

    Rozdział jak zawsze prześmieszny, choć dla mnie było za mało akcji.. ;) Ale wiem, że czasem potrzebne są i jakieś dialogi i opisy.. :) Czekam na kolejny rozdział wyczekując co takiego Ronaldo powie śmiesznego albo czym mu dogryzą koledzy :D

    Pozdrawiam Kochana :*
    www.pomrugaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj!
    Wybacz późną porę i zaćmę na mózgu, ale opowiadanie przeczytałam zaraz po wiadomości od ciebie, ale wrodzona skleroza zadziałała i zapomniałam zostawić komentarza. Nie napiszę nic odkrywczego, nad to że Panowie radzą sobie jak dzieci we mgle albo przedszkolaki przed drzemką. Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wypadków. ;)

    PS. Życie sportowca nie jest łatwe, gdy los rzuca go w obce i pozbawione internetu kraje, a ściany mają uszy i smartfony. Co zaszło między Jagną a Wroną pod hostelem? Z jakąż to zmazą siedział Igła na trybunach i kto jest tajemniczą femme fatale uwodzącą siatkarzy? Czemu Buszek podejrzewa Igłę i Wronę o romans? Jeśli chcecie się dowiedzieć czytajcie nowy rozdział naszego opka!
    http://run-to-youu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż, nie znam się prawie zupełnie na piłce nożnej i nawet Mistrzostwa Świata tego nie zmieniły, więc najpierw musiałam sobie wyguglać wszystkich Twoich bohaterów, żeby przynajmniej trochę się zorientować, kto z kim, i dlaczego. Obawiam się jednak, że to trochę za mało, aby w stu procentach cieszyć się Twoim opowiadaniem i wyłapywać wszystkie smaczki i nawiązania. No i nie da się ocenić, czy postacie są przynajmniej z grubsza "w charakterze", czy gdzieś zupełnie obok. Muszę Ci więc uwierzyć na słowo, że wszystko gra tak, jak trzeba.
    Niemniej jednak tekst przeczytałam ze szczerą przyjemnością, bo jest pogodny, lekki i zwyczajnie dobrze napisany – widać, że bierzesz sobie do serca rady, które umieściłaś na jednym ze swoich blogów, i że warsztat ćwiczysz nie od dziś. A szczególna pochwała należy Ci się za naturalne dialogi.
    Obiecuję, że będę nadal zaglądać i pozdrawiam.
    C.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz! W końcu coś innego niż opowiadania o nieszczęśliwej miłości i nastoletnich zdradach :P Mimo że fanką ani Realu ani w ogóle piłki nożnej nie jestem i pewnie wiele przez to tracę, bo nie wszystkie sytuacje są dla mnie zrozumiałe... podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Morza szum, ptaków śpiew... Siatkarska ekipa dotarła do Gdyni, a tam się dzieje co niemiara. I to wcale nie na boisku! Czemu Igła szaleje z furii, kim jest tajemnicza nieznajoma u boku Zbyszka? O czym rozmawiają Wrona z Jagną i dlaczego siatkarze skradają się po hotelu jak ekpia szpiegów z Krainy Deszczowców? Tego dowiecie się tylko czytając najnowszy rozdział naszego opowiadania!

    http://run-to-youu.blogspot.com/ - zapraszamy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Morza szum, ptaków śpiew... Siatkarska ekipa dotarła do Gdyni, a tam się dzieje co niemiara. I to wcale nie na boisku! Czemu Igła szaleje z furii, kim jest tajemnicza nieznajoma u boku Zbyszka? O czym rozmawiają Wrona z Jagną i dlaczego siatkarze skradają się po hotelu jak ekpia szpiegów z Krainy Deszczowców? Tego dowiecie się tylko czytając najnowszy rozdział naszego opowiadania!

    http://run-to-youu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiem, że mecz się podoba :D Szkoda mi tylko brazylijskich kibiców :(
    Jula
    operacja-kojot.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

  10. Ruszyły mistrzostwa świata, nasi walczą o złoto. Jest gorąco, napięcie wzrasta, czasami nawet iskrzy, zwłaszcza pod siatką, ale nie tylko. Kogo wypatruje na meczach Zibi, ile nóg ma Wrona, o co chodzi z jeleniem w kapciach, co dla potomności dokumentuje Igła i z kim teraz spędza czas Irenka? Odpowiedzi na te, jakże ważkie pytania uzyskacie tylko czytając najnowszy rozdział naszego opka!

    http://run-to-youu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń